wtorek, 10 kwietnia 2012

L.

- Proszę opowiedzieć nam o pani związku z Piotrem Liwańskim.
-Jest moim narzeczonym.
- Od kiedy?
- No, od niedawna. A czy to ma związek ze sprawą? - zdenerwowana Marysia miała trudności z głosem. Był bardzo skrzeczący i co chwilę jej się łamał. Obawiała się, że policja odbierze to jako oznakę kłamstw.
-Od zadawania pytań, pani Mario, to ja tu jestem.  
- Dobrze. Przepraszam.
- Jak długo się znacie?
- Od półtorej roku. Piotra poznałam w miejscu pracy.
- Jak częste były wasze kontakty zawodowe?
- Takie, jak wymagała tego praca.
- Jak długo zna pani Pawła Zielińskiego?
- Tak samo długo jak i Piotra.
- Czy między wami coś było? 
Zmieszała się. W ogóle nie rozumiała pytań, jakie jej zadawano. Czy to ona była główną podejrzaną? Opowiedziała z oporami o swojej krótkiej przygodzie z Pawłem, o kłopotach z plikami, jakich doświadczyła w pracy, a na sam koniec, gdy była już całkiem wyczerpana psychicznie, usłyszała:
- Pan Paweł Zieliński miał wczoraj wypadek. Zginął na miejscu.
- Jak to, wypadek? Jak to, zginął? O czym wy mówicie?  - nie mogła uwierzyć w to, co słyszy. - Co się stało? Jak do tego doszło?
- Prowadził po pijanemu. Wjechał pod koła tira. Nie miał szans.
Gdy opuszczała budynek policji, jeszcze nie wierzyła w to, co usłyszała. Zatrzymała się na chodniku i wykręciła numer do Moniki.
- Cześć Moniko, to ja, Maria.
- Witaj. - po głosie poznała, że Monika płakała.
- Już wiesz?
- Tak.
- Jadę do ciebie. Będę za piętnaście minut.
Otrząsnęła się i wsiadła do samochodu. To wszystko nie miało najmniejszego sensu. 

- Wiesz, nie kochałam go. - opowiadała Monika siedząc na kanapie wtulona w gruby wełniany koc. Mateusz nadal był w przedszkolu, a mama poszła na zakupy. - Może kiedyś byłam nim zauroczona, ale gdy zrozumiałam, że nie jestem dla niego nikim ważnym, odpuściłam sobie. Potem mi zobojętniał. Ciągle jednak łudziłam się nadzieją, że jak mój syn podrośnie, nasz syn, będzie miał więcej chęci do poznania go, że wtedy może nawet i się zaprzyjaźnią. A co ja mam teraz dziecku powiedzieć? Nawet nie jestem pewna, czy sobie ojca w ogóle kojarzy. Nie narzucałam się mu. Płacił alimenty na konto i tyle. Słyszałam, że jeszcze ma córkę. Ale nie znam ani jej, ani matki. Jest starsza od Mateusza. Chyba, chyba Patrycja. Nie wiem jak z nią, ale na kontakty z Mateuszem, tak jak ci mówiłam, nigdy nie miał czasu. Teraz już mój syn nigdy nie pozna swojego ojca. - zaszlochała. - Czemu byłam taka ustępliwa? Dlaczego nie nalegałam? 
- Nie rób sobie wyrzutów. Teraz to już nie ma najmniejszego sensu. Stało się, choć nikt się tego nie spodziewał. Musisz się uspokoić. Twój syn pewnie zaraz wróci.
-Ojej, a która to już godzina? Wpół do trzeciej? Poczekaj, doprowadzę się do porządku - zawołała i już była w drodze do łazienki. Kilka chwil później słychać było klucz w zamku. Wróciła mama Moniki z wnuczkiem.
- Cześć mamo! O, dzień dobry. A gdzie moja mama? - przywitał się wesoło chłopiec.
- W łazience. Pewnie zaraz się pojawi.
- Aha. Tyle mam jej dzisiaj do opowiedzenia! 
Gdy Monika w końcu zebrała się w sobie na tyle, by wyjść z łazienki, Marysia pożegnała się i pojechała do domu. 
Wszyscy już wiedzieli, co stało się z Pawłem. Policja przeszukała jego mieszkanie, a to miało wpływ na zmianę toku śledztwa. Znaleziono u niego kartę do aparatu ze zdjęciami Piotra i Marii, odnaleziono laptopa za pomocą którego łączył się z tajnymi danymi firmy i skąd wysyłał błędne informacje. Nie miał potrzeby wchodzenia do biura Marii, by to robić. Kamery wideo nie sprawdziły się. Próbowano także odzyskać dane z jego telefonu komórkowego, niestety, został on zmiażdżony w trakcie wypadku. Karta sim pękła w drobny mak. Ponieważ Maria przyznała się do romansu z Pawłem, szybkim porzuceniu go, a następnie nawiązaniu nowej bliskiej znajomości z Piotrem, uznano, że zachowanie Pawła było spowodowane zazdrością. Musiało mu zależeć na Marii, a ponieważ go zostawiła, chciał się zemścić. Sprawa została zamknięta.


***


- Wiesz, kochanie, mam wrażenie, że cała ta sprawa z Pawłem nie trzyma się kupy - powiedziała Maria do Piotra, gdy leżeli wtuleni w siebie, a za oknem zapadała noc.
- A myślałem, że tylko mnie to wszystko śmierdzi. Przecież on wcale nie był o ciebie zazdrosny.
- Prawda?I tak szybko dał mi spokój. Wydawało mi się, że tylko zabawił się mną i tyle. Odszedł, gdy zaczynałam stawiać opór.
- Powinienem już dawno się z nim policzyć, a nie czekać w nieskończoność. Teraz już nie będę miał okazji!
- Piotrze. No, co ty!
- No a jak? Gdy pomyślę, że dotykał cię swoimi wstrętnymi łapskami, mam ochotę zabić was oboje! - wstał. Nerwy, które nagle w nim wybuchnęły, nie pozwoliły mu racjonalnie spojrzeć na całą kwestię.
- Jego już nie musisz - odparła urażona Maria - Piotrze, było minęło. W tym, co wydarzyło się między nami jest także i twoja wina, przypomnę ci, jeśli zapomniałeś! To właśnie ty pchnąłeś mnie w jego ramiona! Jeśli mam słuchać twoich wywodów na jego i mój temat, to chyba nie chcę tego ślubu! - Maria także wstała z łóżka i pobiegła w stronę łazienki. Czuła, że za chwilę się rozpłacze, a nie chciała tego robić przy Piotrze. Dogonił ją w połowie drogi i złapał w pół.
- Mario! Nie uciekaj! Załatwmy to raz na zawsze! Przepraszam cię. Wiem, że gdybym cię nie zostawił, gdybym pisał do ciebie i dawał ci znaki, że jesteś dla mnie kimś ważnym, nie doszłoby do tego. Ale z drugiej strony, przy mnie stawiałaś opór, nie chciałaś być ze mną, nie chciałaś się kochać, miałem wrażenie, wtedy, w Zakopanem, że na swój sposób wykorzystałem cię, zmusiłem do seksu, czego potem długo nie mogłem sobie wybaczyć. A z nim.... Z nim poszło ci tak łatwo - ostatnie słowa wyszeptał. Spojrzała w jego zapłakaną twarz. Jej oczy też były mokre.
- Naprawdę nie wiesz dlaczego tak się stało, Piotrze?
- Nie. I bardzo często, niestety, zastanawiałem się nad tym, w czym on okazał się lepszy ode mnie. Czy miał dar przekonywania? A może był lepszy w łóżku? Albo bardziej zbudowany? Tysiąc różnych pytań, Mario. Daj mi chociaż jedną odpowiedź. Proszę. 
O czym, on do niej, do jasnej cholery, mówi? Jaki dar przekonywania? Jaka budowa? O co mu chodzi? Czy on naprawdę był aż tak głupi, że nie umiał sobie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego Maria zadawała się z Pawłem? Przecież to było takie logiczne, takie proste. I takie....bez sensu. 
- Nad czym jeszcze się zastanawiałeś?! No, powiedz mi. Zastanawiałeś się pewnie ilu jeszcze ich było oprócz Pawła, prawda? Albo czy na pewno któryś z was, a nie jakiś trzeci, był ojcem mojego dziecka? O tym myślałeś? Tak? Odpowiedz mi, Piotrze! O tym? Chcesz znać całą moją przeszłość ? A może opowiesz mi o swoim związku z Aliną? Mnie też to ciekawi. Nie. W takim momencie nie będę cię okłamywać. Nie interesują mnie twoje kontakty i zażyłość z tą kobietą. Przyjęłam do wiadomości, że nie jest dla ciebie najważniejsza, że być może całe życie jej postać będzie pojawiać się w pobliżu, ale zaufałam ci, uwierzyłam i pokochałam. Zamknęłam tamten rozdział w twoim życiu dla siebie. Pozwoliłam przekonać ci się, że tylko ja dla ciebie coś znaczę. A ty, po tym, co zrobiłeś wtedy w Zakopanem, po tym, jak prosto z mojego łóżka pobiegłeś w jej ramiona i  pozwoliłeś mi czuć się jak dziwka zadajesz mi takie pytania. Piotrze, to, co zamierzamy zrobić, nie ma sensu. Jeśli nie potrafisz mnie kochać taką, jaka jestem, jeśli nie możesz pogodzić się z faktem, że w moim życiu byli inni mężczyźni, nie możemy być razem. Ale weź jedno pod uwagę. Ja też nie byłam pierwszą kobietą w twoim życiu.
Pozbierała swoje rzeczy z sofy, szybko się ubrała i zmierzała do drzwi wyjściowych. Piotr, lekko otumaniony tym, co usłyszał, ocknął się nagle i podbiegł do niej.
- Mario, ja chciałem tylko krótkiej odpowiedzi. Dlaczego tak strasznie się obruszyłaś i zamierzasz mnie teraz zostawić?
- Chyba lepiej teraz, niż po ślubie. Piotrze, po raz drugi pozwoliłeś mi poczuć się jak ladacznica. Po raz drugi! Nie jestem nią, choć przez chwilę tak o sobie myślałam. Dzięki tobie! Ślub jest jedną z poważniejszych rzeczy, na jaką może zdecydować się człowiek. Nie chcę dopuścić do sytuacji, że kiedyś będziesz żałował tej decyzji. Znasz mnie. Sam sobie odpowiedz na zadane pytania. I jeśli jeszcze w między czasie dojdziesz do wniosku, że coś do mnie czujesz, daj znać. Zastanowimy się. A teraz wybacz, chcę jechać do siebie. Ucałuj Lenę ode mnie. Pa.
-Ale Mario! Ja cię kocham!
Zatrzasnęła za sobą drzwi. Czy kolejny rozdział swego życia też? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz