piątek, 6 kwietnia 2012

XLVII.

- Nigdy bym nie przypuszczał,że masz aż tyle temperamentu w sobie, kochanie - szepnął Piotr do ucha swej ukochanej - zaskoczyłaś mnie dziś całkowicie.
- Nie podobało ci się?
- Ależ skąd. Chciałbym tak częściej....
- To wszystko zależy od ciebie. Jeśli tylko sobie na to zasłużysz...
- Jesteś cudowna, wiesz?
Zawstydziła się.
- Nie, Piotrze. Mam nadzieję, że jestem normalna - powiedziała  cicho wpatrując się w jego błękitne oczy.
- Jesteś normalna, jesteś cudowna i jesteś moja! - odpowiedział i biorąc ją na ręce zakręcił pirueta na środku pokoju. To jak, ruszamy?
-Mhm. Lenka z mamą pewnie zastanawiają się, gdzie jesteśmy i co robimy.
- Lenka być może. Twoja mama - nie sądzę.
- Łobuz!
- Teraz to łobuz? Heh. Ale wiesz co, kochanie? Chyba chciałbym kiedyś wypróbować na sobie karę, o której dziś wspominałaś...
- Karę? Hm. Nie wiem, którą z nich możesz mieć na myśli.
- To było ich więcej?
- Zdecydowanie!
-Ale wspomniałaś tylko o jednej.
- Już wiem! Masz to jak w banku ! Następnym razem biczowanie!
Podszczypując się po pośladkach wyszli z mieszkania.


***


Zastanawiała się. Już od dłuższego czasu nie zaznała spokoju. Była pewna, że Piotr, tak jak większość facetów pokusi się na jej wdzięki i nie będzie miała żadnego problemu ze zdobyciem jego serca. Ok, znali się od dziecka ale też i od tamtej pory on znaczył dla niej o wiele więcej niż zwykły kolega. Był jej ręką, jej duszą. Był nią. Bez niego w pobliżu jej życie traciło cały urok. Musiała go zdobyć. Musiała go mieć tylko dla siebie. Co on widział w tej Marysi? Szara, zwykła kobieta. Nie to, co ona. Wypielęgnowana, odpowiednio ukształtowana dłońmi chirurgów, piękna i kobieca!  Była gotowa zrobić dla niego wszystko! A on nic. Ciągle tylko Marysia i Marysia. Nigdy wcześniej nie był dla niej tak obcy, jak jest teraz. Czy on nie widział , że ona nie potrafi żyć bez niego?! Jak mógł zainteresować się inną kobietą? Być z nią? Kochać się z nią? Na samą myśl, że oni to robią, zrobiło jej się niedobrze. Wstała, podeszła do barku i nalała sobie kolejnego już drinka. Nie miała ochoty na randki, na seks. Faceci nie robili na niej wrażenia. Każdy miał tysiąc wad, których ona nie umiała przełknąć. Dla niej liczył się tylko Piotr! 
- Będziesz mój. Tylko mój! Już ja znajdę na ciebie sposób! - powiedziała do siebie i zaśmiała się złowrogo. Zadowolona z siebie wychyliła zawartość szkła jednym płynnym ruchem i udała się do łazienki. Szykując dla siebie kąpiel patrzyła w lustro i podziwiała swe piękne ciało. Podnosząc dłońmi piersi do góry i kciukiem pieszcząc sutki szepnęła:
- To wszystko dla ciebie, Piotrze. Kiedyś nie będziesz potrafił bez nich i beze mnie żyć!


***

- Ustaliliście już datę? - zapytała pani Krysia przy popołudniowej herbatce, gdy Lenka bawiła się z kotem w ogrodzie a oni korzystając z uroków czerwcowej pogody ogrzewali swe twarze promieniami słońca.
Spojrzeli na siebie.
- Jeszcze nie.
-Nie.
Powiedzieli jedno przez drugie.
- Chyba jeszcze za wcześnie. Chcę, aby Lenka przyzwyczaiła się do mnie. - odparła w końcu Marysia trzymając Piotra za dłoń. - Teraz, gdy już wiemy, że chcemy być ze sobą nie ma chyba aż takiego pośpiechu. W końcu jest nas troje, musimy się do siebie przyzwyczaić.
- Na przyzwyczajanie się będziecie mieli lata, a i tak po czterdziestu wspólnie spędzonych dojdziecie do wniosku, że nie wiecie na swój temat wszystkiego - odparła pani Krysia. - Ja was, kochane dzieci, nie chcę poganiać, nie, nie, ale Lenka dziś zadała mi bardzo ważne pytanie, na które nie umiałam jej odpowiedzieć.
- Jakie? -zapytał Piotr.
- Jakie? Kiedy w końcu będzie miała mamę. I tatę. Bo na razie to ma babcię, wujka i Marysię. Nie czuje się bezpiecznie. Musicie o niej pomyśleć.
- Cały czas to robimy! Ale nas się nie pyta o takie rzeczy - odparła zasmucona Marysia.
- Co ty na to, Piotrze? Wydaje mi się, że jeśli pospieszymy się ze ślubem, będzie można przeprowadzić adopcję Lenki na innych zasadach. Zaadoptujemy ją oboje, jako małżeństwo ! Tak będzie lepiej dla niej. Nie uważasz?
- Nie wiem dlaczego wcześniej o tym nie pomyślałem. Masz rację, kochanie. To... kiedy bierzemy ślub?
 Cała trójka zaśmiała się, aż Lenka odwróciła głowę w ich stronę zastanawiając się, co tak rozbawiło dorosłych.
- Teraz mam dużo wolnego, zajmę się organizacją. Jutro pojadę do księdza, popytam o wolny termin, rozejrzę się za jakąś salą... Zobaczymy , co uda mi się załatwić. Może już w sierpniu ?
- Byłoby wspaniale! - odparł Piotr i pocałował ją czule w policzek. Oczy pani Krystyny zaiskrzyły. Od tak dawna już czekała na ten moment!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz