środa, 18 kwietnia 2012

LVI.

Cierpiała. Miała pretensje do Pawła, że w tak nieodpowiednim dla niej momencie uwolnił się od niej. Właśnie teraz, gdy naprawdę był jej potrzebny! Nie miała nikogo, kto donosiłby jej o nowych poczynaniach Piotra, o tym, co dzieje się w firmie i nikogo, kto pomógłby jej w szykanowaniu Marysi.  Przecież na tą kobietę musi być jakiś sposób! To nie możliwe, żeby to małe kręcone nie wiadomo co okazało się od niej silniejsze, piękniejsze, bardziej pociągające i bardziej pożądane niż ona! Taka piękna, wręcz idealna! Nie potrafiła zrozumieć, jak Piotr mógł pokochać taką szarą, bezbarwną kobietę, a nie chciał jej. Musiała. Musiała go mieć dla siebie. Był jej obsesją, jej natchnieniem i pragnieniem życia. Jej celem, do którego dążyła! Jej! Właśnie jej!
Zaraz po śmierci Pawła obawiała się, że policja znajdzie jej trop, domyśli się, że pieniądze na jego koncie mogły kiedyś należeć do niej, choć pomyślała o tym wcześniej i nie używała do przelewów konta, na które wpływała jej pensja z pracy. Z tej garstki, którą legalnie zarabiała nie byłaby w stanie zapłacić za szereg operacji plastycznych, ani też mieszkać tak, jak jej się należało. Nie miała wysokich ambicji w tej branży, wystarczyło jej, że ma umowę o pracę i stałe źródło dochodu. A że mizerne? To nic. Inne zajęcia, którymi się parała, znakomicie spełniały jej wymagania i pozwalały żyć na odpowiednim poziomie. 
No właśnie. A z tą małą poradzić sobie nie umiała!
Kolejny drink wpłynął na jej nastój negatywnie. Czuła, że traci siły, że ma coraz mniej pomysłów na to, by zaatakować i wreszcie osiągnąć swój cel. Potrzebowała wyładowania.  Wybrała numer i zadzwoniła.
- Filip?
- Słucham Cię.
- Potrzebuję cię.
-Tak, ale to będzie...
- Wiem, wiem. Przecież ty za darmo to i sąsiada nie przelecisz. Dziś chcę was mieć obu.
- Obu? Hmm. Widzę, że zapowiada się ciekawy wieczór...
- Nie za gadanie ci płacę, dupku. Ruszajcie się.
W końcu pozwoliła odprężyć się swoim członkom. Dopiero teraz uświadomiła sobie, w jakim napięciu żyje.
- Filip i Robert. Oj, będzie ciekawie - uśmiechając się do własnych myśli znów napełniła kieliszek.


***


W piątek, po czterech dniach odwiedzin, i Lenka i Trotyl byli gotowi na pewne zmiany. Pani ze schroniska w końcu pozwoliła zabrać pieska do domu! Lenka była najszczęśliwszą osóbką na świecie! Z emocji aż dostała temperatury. Maria trochę się wystraszyła. Nie miała pojęcia, że Lena potrafi reagować aż tak emocjonalnie! Ale gdy tylko mogła przytulić się do psiej piersi, poczuła się lepiej. 
Ponieważ pojawienie się nowego członka rodziny jest wielkim wydarzeniem, pani Krystyna upiekła wielki tort i przygotowała dla psa wielką wędzoną kość. 
Oczywiście, gości też należało zaprosić. Tak więc pojawiła się Monika z Mateuszem i Szymonem. Ostatnio ci dwoje spędzali ze sobą coraz więcej czasu, a Mateusza nie dziwiła dłoń jego matki zamknięta w ręce Szymona. I te buziaki od czasu do czasu. Udawał, że ich nie widzi, bo oni starali całować się bez świadków. A jednak czasami się zapominali. 
- Mam nadzieję, że Mateusz nie będzie chciał pieska. W naszym mieszkaniu to byłoby bardzo uciążliwe - powiedziała w pewnym momencie Monika.
- Mhm. Całe szczęście, że moja mama się zgodziła, bo nie wiem, co bym zrobiła. Naprawdę - odparła Maria.
- A wiesz, że Mateusz ma coraz większy kontakt z rodzicami Pawła? Polubił ich. Rozpieszczają go na prawo i lewo. Ciągle kupują mu ubranka i zabawki. Mówię im, aby tego nie robili, a oni odpowiadają, że muszą nadrobić stracone lata... Trochę szkoda, że Paweł w ten sposób to wszystko rozegrał. Mogli być szczęśliwsi od kilku lat.
- Nie zadręczaj się tym. Dobrze, że teraz ma z nimi kontakt i że stają na wysokości zadania. 
- Oj, stają. Aż za bardzo....
- Co chcesz przez to powiedzieć?
- Założyli Mateuszkowi fundusz inwestycyjny... Paweł zostawił na koncie okrągłą sumkę.... Ciekawe, skąd ją miał?
- Teraz to już nie ważne. Ciesz się, że tak ci się w życiu poprawiło.
- To jeszcze nie wszystko. Mieszkanie po Pawle też jest przepisane na małego. Będę je wynajmować, dopóki nie osiągnie pełnoletności. Potem zadecyduje sam.
- No proszę, same pozytywy. Rodzicom Pawła naprawdę zależy na Mateuszu. To miłe. A co z jego córką? Patrycją bodajże?
- Tak, Patrycją. Jej matka nie wyraziła zgody na kontakt. Nie chce ich znać. Ułożyła sobie życie od nowa i nie chce żadnych zmian.
- No tak.Zdarza się.
Lenka z Mateuszem i Trotylem ganiali się po podwórku. Pies bardzo dobrze zniósł jazdę samochodem, teraz z zadowoleniem ganiał za rzucanymi przez dzieci kijkami. Problem był z ich oddawaniem, ale to tylko powodowało śmiech i rozbawienie dorosłych i dzieciaków. 
Gdy słońce zaszło, a podwórko i okolice opanowały komary, impreza powitalna dobiegła końca. Lena nawet nie chciała słyszeć o powrocie do domu. Nie mogła przecież zostawić swojego przyjaciela samego pierwszej nocy!
- I co, kochanie? Będziesz spała z nim w budzie? -zapytał Piotr.
- Nie, no co ty wujku. Nie starczyłoby miejsca dla Trotusia! Będę spała z babcią przy otwartym oknie. Piesek będzie zaraz obok. Jak zacznie płakać, to pobiegnę do niego i go przytulę. - Tłumaczyła dziewczynka.
- Oby nie za często. A zapytałaś babci, czy możesz u niej zostać?
- No. I powiedziała, że nawet mogę z nią zamieszkać! Chyba tęskni za Marią - dodała cichutko.
- O nie kochanie, na co dzień nie możesz mieszkać z babcią. Tylko w weekendy. Pamiętaj!
- Tak tak. Jak nie będzie u babci ani mnie, ani Marii, to będzie Trotuś. Widzisz? W ten sposób babcia też nie będzie się czuła samotna.
- Tak, kochanie. Masz rację. Zmykaj już do łóżka.
- Mhm. Jeszcze tylko dam pieskowi buziaka na dobranoc i już idę się myć!
- Jakie szczęście, Mario, że ja tej budy większej nie zrobiłem - szepnął Piotr, gdy mała pobiegła na podwórko.
- Oj tak! - zaśmiała się na głos i wtuliła w niego. - Zobacz, teraz dzięki psiakowi będziemy mieli więcej wieczorów tylko dla nas....
- Nie tylko wieczorów...całe noce....całe poranki.....Mhm... Chodźmy już.....Skorzystamy z tego już dziś.... - Piotr przytulił do siebie swoją narzeczoną i ucałował jej słodkie usta. Pocałunek ten nie był takim zwykłym muśnięciem jej ust. Był obietnicą wspaniałej, magnetycznej nocy....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz