-Piotrze, ja już tego dłużej nie wytrzymam! Albo natychmiast powiesz mi, o co ci chodzi, albo się wyprowadzam! - wrzasnęła w końcu Maria, gdy byli sami.
- I pewnie ze ślubu nici.
- No jeśli tak podchodzisz do sprawy... Zmieniłeś się. Jesteś inny, nieobecny....Wybacz, ale nie jestem jasnowidzem i nie wiem, o co ci chodzi! Przecież nie będę zmuszać cię do ślubu, jeśli nie masz na to ochoty! Tym bardziej że... - znów się zagalopowała. Dlaczego w nerwach musiała dzielić się wszystkim i nie umiała zamknąć buzi w odpowiednim momencie?
- Mario! Nie mów tak! Przecież dobrze wiesz, że zależy mi na tobie i chcę się z tobą ożenić! Co miałaś na myśli mówiąc tym bardziej że?
- Nie, nic nic. Zresztą, to nie ja mam się tobie tłumaczyć, tylko ty powinieneś powiedzieć mi o co chodzi!
Ich słowne przepychanki trwały już od kilku dni.Piotr zamknął się w sobie, nie słuchał tego, co się do niego mówi, był rozdrażniony i ciągle o wszystko się czepiał. Alina wyprowadzała go z równowagi. Puściła mu na maila kilka zdjęć. Były jednoznaczne. Nikt, kto by je zobaczył, nie miałby wątpliwości, że właśnie uprawia z nią seks. Ciągle zastanawiał się, czy była to prawda czy też Alina postarała się, aby tak właśnie to wyglądało. Za dwa tygodnie miał się odbyć ślub. Jego i Marysi. Kochał Marię, nie wyobrażał sobie życia bez niej, ale jak miał uwolnić się od Aliny? Zmuszała go w perfidny sposób do małżeństwa, wymuszała na nim obietnicę, że nie zrobi głupstwa i to właśnie z nią podejdzie do ołtarza. Wierutna bzdura! Zniszczył by życie sobie i Alinie! Dlaczego ta kobieta była taka uparta?
Dlaczego zaraz po przyjeździe z Poznania nie powiedział Marii o wszystkim? Przecież teraz mu nie uwierzy. Nie wątpił, że w ostateczności Alina nie powstrzyma się przed pokazaniem Marii ich wspólnych zdjęć. A to na pewno zabije jej miłość do niego. Był w potrzasku. I nie było nikogo, kto by mu mądrze doradził.
-Marysiu, przepraszam cię, kochanie - rzekł w końcu - mam niewielki orzech do zgryzienia, z którym nie bardzo mogę sobie poradzić i stąd te moje nerwy - podszedł do niej i ją przytulił - pamiętaj, jesteś dla mnie najważniejsza na tym świecie, bez ciebie moje życie nie miałoby najmniejszego sensu.
- Ale kochanie, ja nie chcę cię takiego. Często masz w pracy trudne sprawy do rozwiązania, ale nie przynosisz ich do domu i nie męczysz swoją osobą innych.
- Wiem, kochanie. Przepraszam. Nie strasz mnie, że mogę ciebie stracić. Jesteś całym moim życiem.
Wtuliła się w niego. Potrzebowała go i też nie wyobrażała sobie swojej przyszłości bez niego.
- Kocham cię, Piotrze. Tak bardzo.
- Jakoś sobie poradzę. Muszę. - powiedział bardziej do siebie niż do niej i zatopił twarz w jej kręconych, wiecznie potarganych włosach.
Mieli jeszcze tyle spraw na głowie! Cała oprawa weselna, zakupy, ułożenie gości przy stole, fryzjer, Lenka z Trotusiem, gdyż tych dwoje praktycznie nie potrafiło żyć bez siebie i kupno mieszkania. Tak naprawdę to ostatnie było najłatwiejsze. Działo się samo, za pośrednictwem biura. Jak wszystko się dobrze ułoży, zaraz po ślubie będą mogli przeprowadzić się. Chwilowo zrezygnowali ze sprzedaży mieszkania w Poznaniu. Nie było takiej potrzeby, a być może Lenka kiedyś będzie chciała powrócić w rodzinne strony? I Piotr nie miał najmniejszej ochoty na kolejną wyprawę w tamte strony. Ale o tym Marii nie mówił.
***
Spotkały się w domu pani Krystyny. Piotr z Szymonem, Martyną i Arturem pojechali posłuchać zespołu, który miał grać na weselu, a Maria bardzo chciała porozmawiać z Moniką i wykorzystała nadarzającą się okazję. Lena z Mateuszem jak zawsze zabawiali się z psem i kotem, który od pewnego czasu nabrał nowych zwyczajów i by zatuszować swą zazdrość o nowego przyjaciela Trotyla ciągle przebywał w pobliżu.
- Monika, ja chyba jestem w ciąży.... powiedziała w końcu Maria - boję się nawet o tym myśleć. Za szybko, za wcześnie, ale objawy mam takie same jak wcześniej.
- Byłaś u ginekologa?
- Nie. Jeszcze nie. Boję się.
- Ale czego? Jeśli coś jest nie tak, zrobisz sobie krzywdę! A z drugiej strony to przecież nie jest tak, że z każdym razem musi coś pójść nie tak.
- No wiem. Ale... boję się.
- Marysiu! Bo pomyślę, że jesteś nieodpowiedzialną osobą!
Maria poczuła, że w jej oczach zbierają się łzy.
- Łatwo ci mówić! To chyba najgorszy moment, na jaki mogłam trafić! Piotr jest ciągle rozdrażniony, ma jakieś kłopoty, o których nie bardzo chce rozmawiać... niedługo ślub....wielkie zmiany dla Lenki... chyba mnie to wszystko przerasta!
- Nie mów tak! Ty, taka zawsze silna i pewna swego! Na pewno sobie ze wszystkim poradzisz. Robiłaś test?
- Tak. Wyszedł pozytywnie.
- To na co ty czekasz? Jak nie pójdziesz do lekarza w najbliższych dniach, powiem Piotrowi!
- Nie, proszę! Nie możesz mi tego zrobić!
- To mnie do tego nie zmuszaj!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz