sobota, 24 marca 2012

XL.

***

Miał tak wiele spraw do przemyślenia i załatwienia. Nie mógł spać myśląc o tym, że jego ukochana siostrzenica jest sierotą. Nigdy nie udało mu się porozmawiać z Mariolą na temat ojca Lenki. Zawsze zbywała go słowami że to idiota i nawet nie wie, że jest ojcem. Czy się z nim kontaktowała? Czy podała jego nazwisko po urodzeniu małej? Dlaczego nigdy wcześniej nie przyszło mu do głowy, by dokładnie się o to wypytać? Poprosił znajomą prawniczkę, która znalazła mu odpowiedniego człowieka. On wszystko załatwi, pomoże. Ok. Ale ilość dokumentów, które powinien przygotować zwaliła go z nóg. Nie ruszą z niczym, dopóki nie dostarczy aktu urodzenia małej. Powinien jechać znów do Poznania. Znów musi wziąć dzień wolny, znów musi poprosić Marysię, aby została z Lenką. Jednak posiadanie dzieciaka to wcale nie jest łatwa i prosta sprawa. Coraz częściej dostrzegał błędy, jakich dopuszczał się przy wychowywaniu siostrzenicy. Nie sprzątała po sobie, nie słuchała go, gdy nakazywał jej iść spać czy też zjeść kolację. A u pani Krysi zachowywała się jak najgrzeczniejszy aniołek. Już można było dostrzec w niej cechy prawdziwej kobiety! Na dodatek ciągle nie mógł pogodzić się ze śmiercią swojej siostry. Odnosił wrażenie, że życie jest do dupy. Żadna z kobiet, które istniały w jego życiu nie ułatwiały mu i nie miały wpływu na zmianę jego zdania w tym temacie. 
I jeszcze jakby tego było mało Alina znów zagięła na niego parol i nie chciała odpuścić. Zaraz po pogrzebie przybiegła do niego, rzuciła mu się na szyję ze łzami w oczach i rozpaczała nad jego stratą. Przytulała Lenkę, choć ta nie miała na to najmniejszej ochoty. Narzucała się, ciągle dzwoniła i na siłę próbowała go uszczęśliwiać. Gdyby Lenki nie było w pobliżu, pewnie już dawno zaciągnęłaby go do łóżka siłą. I jeszcze na dodatek cała ta afera z szefem. Odważyła się pójść do niego na skargę. Bo Piotr wybrał inną, a na nią nawet nie raczył spojrzeć. Oj, nasłuchał się od szefa. Wykład, jak należy traktować kobiety trwał dobre czterdzieści minut. Co on mógł poradzić na to, że widzi w Alinie tylko koleżankę ze szkolnych lat? Przecież nie zwiąże się z nią tylko dlatego, że tak byłoby wygodnie dla innych. Zresztą, to nie była kobieta w jego typie. Zbyt wulgarna, zbyt zapatrzona w siebie. Co się z tą kobietą dzieje? Nigdy nie była całkiem normalna, w zależności co i kto przez to rozumie, ale teraz czuł się całkiem przez nią przytłoczony. I Maria na dodatek. Zrobiła się płochliwa jak łania. Ok, może kilkakrotnie przesadził z emocjami,może zdarzyło się ze dwa razy, że mogła poczuć się przez niego odrzucona, ale chyba powinna zrozumieć, że on nie jest bez uczuć, a przecież teraz, w tak krótkim czasie po stracie ciąży nie mogą sobie na nic pozwolić. A pragnął ją tak bardzo! Na samą myśl o niej dostawał gęsiej skórki. Chciałby wtulić się w jej ciało, pieścić ja od środka, czuć jej głębię i jednocześnie chciałby ją ukarać. Ukarać za to, że nie była mu wierna, za to, że tak szybko znalazła się w ramionach innego mężczyzny. Być może gdyby nie wiedział, kto go zastąpił, byłoby mu łatwiej. Dobrze, że Paweł schodził mu z drogi i go unikał. Nie mógł ręczyć za siebie w przypadku konfrontacji. 

Lenka już spała. Nalał sobie drinka i gapiąc się w TV rozmyślał nad swoim życiem. Niby wiedział, co teraz powinien zrobić, miał jasność sytuacji, czego od życia może oczekiwać i na czym mu zależy, ale nie bardzo wiedział, jak się za to wszystko zabrać. Brakowało mu kogoś, z kim mógłby porozmawiać. Maria. Czy miał prawo wciągać ja w swoje życie? Czy ona była pewna, że wolałaby jego a nie Pawła? Czy nie naciskał na nią za bardzo ? I on już nie jest sam. Niedługo będzie ojcem dla swej siostrzenicy. Czy wtedy Maria nadal będzie go chciała? Jego rozmyślania przerwał dzwonek telefonu. Spojrzał na wyświetlacz i odebrał.
- Witaj. Skąd wiedziałaś, że właśnie o tobie myślałem? -zapytał.
- Hej. Nie wiedziałam. A myślałeś?
- Jasne. Prawie cały czas...
-Prawie? To o kim myślisz, jeśli nie o mnie?
- Chciałabyś wiedzieć?
- No pewnie - odparła.
- Czasami, ale rzadko ostatnio, myślę o pracy, trochę częściej o tym małym potworku, który już na szczęście śpi. I o tobie.
-I o nikim więcej?
- O nikim. Czasami jeszcze, tak przynajmniej raz dziennie, o twojej mamie. No i oczywiście o tym, co dobrego znów nam przygotuje.
- Tak też myślałam. Piotruś - bardzo rzadko zwracała się do niego w ten sposób - jest kilka kwestii, które nie dają mi spokoju i chciałabym je z tobą omówić. Nie możemy zrobić tego przy Lence, przy mojej mamie też nie. A teraz nigdy nie jesteśmy sami. Ciągle jest ktoś w pobliżu. A ja już tak dłużej nie mogę....
Dosłyszał, że łamie jej się głos i ciężko zrobiło mu się na sercu.
- Co się dzieje, myszko?
-Myszko ! Nigdy tak do mnie nie mówiłeś! - krzyknęła do telefonu odzyskując cała utraconą przed chwilą werwę. W końcu dzwoniła w konkretnym celu i nie powinna się rozklejać!
- Nie? No tak. Tak zwracam się do Lenki. Przepraszam. To zmęczenie.
Już miała przed oczami postać Piotra i innej kobiety, do której zwracał się poufale właśnie w ten sposób. Ale to przecież ona zaczęła tak pieszczotliwie nazywać Lenkę. Może naprawdę pospieszyła się z tym krzykiem? 
-Dobra. Nie ważne. Musimy porozmawiać. O wielu rzeczach. Na przykład o tobie.
-O mnie?
-Tak. I o tym, dlaczego nie powiedziałeś mi o całej aferze z Aliną.
- Już wiesz?
- Myślałeś, że ominie mnie ta przyjemność? Zdajesz sobie sprawę, jak podle się czułam, gdy Grażyna mnie dziś o wszystkim i to na dodatek przez przypadek poinformowała? Piotrze, ja nawet nie wiem, jak nazwać to, co dzieje się między nami a muszę brać udział w dysputach dotyczących skarg szanownej Alinki! Chyba mam tego dość!
-Marysiu!
- Marysiu? Teraz to Marysiu! Przecież wiedziałeś, że idę dziś do pracy, że będę miała nieprzyjemności, że...że.... Wiem, moja wina, to ja straciłam dziecko i to jest powód, dla którego wszyscy mogą się teraz ze mnie nabijać i kpić! Wszystkiemu jestem winna ja! A przecież to mogło być twoje dziecko! - rozpłakała się i rozłączyła. Słyszał rozpacz w jej głosie, jej ból. Taka silna była do tej pory. Nie wiedział, co teraz powinien zrobić. Ciągle wykręcał jej numer, ale nie odbierała. Nie mógł jej zostawić samej, nie mógł pojechać do niej i nie zatroszczyć się o Lenkę. Była dwudziesta pierwsza trzydzieści. Kto może mu pomóc? Kto przypilnuje śpiącego dzieciaka? Gdzie, do jasnej cholery, powinien szukać pomocy ? Przez chwilę przyszła mu na myśl Alina, ale szybko ją odrzucił. Gdyby się Maria dowiedziała! Co robić....Co robić?

Marysiu, nie mogę zostawić Lenki samej. Musze cię zobaczyć. Przyjedź, porozmawiamy. Za dziesięć minut będziesz miała taksówkę pod domem. To jest dla mnie bardzo ważne. Nie odmawiaj. Proszę.


Wysłał smsa i zadzwonił na numer Taxi. Nie pozostało mu nic innego, jak tylko czekać. Był już w pidżamie, w której zaczął sypiać jak tylko młoda dama wprowadziła się do jego domu, ale teraz wcale o tym nie myślał. Wpatrywał się w telefon licząc na to, że Maria odpisze, że zaraz będzie. Ale milczała. Po czterdziestu minutach zaczął tracić nadzieję. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz