Pojechaliśmy do mieszkania Marioli. Piotr chciał zabrać z domu rzeczy, które mogły przydać się Lence. Najbardziej zależało mu na zdjęciach. Jedna z niewielu pamiątek, jakie jego siostrzenica zachowa po swojej matce.
Oczywiście nie obyło się bez odwiedzin u sąsiadki, Ewy. Przyjęła nas ochoczo, częstując kawą i ciastem własnego wypieku. Chwilę pogawędziliśmy, opowiadała nam o swoich wizytach w szpitalu, widać było, że bardzo przeżywa pogorszenie stanu Marioli.
- Takie nieszczęście - powtarzała w kółko.
Tak. To naprawdę przykre, że młoda kobieta, matka, w taki przykry sposób żegnała się z życiem. Nie chciałam jej oceniać, uważam, że nawet jeżeli ktoś wybierze drogę, która niekoniecznie jest tą właściwą, powinien mieć czas i szansę na to, by się otrząsnąć i zawrócić. Nie twierdzę też, że Piotr powinien bardziej się starać i więcej jej pomagać. Była młoda, Lenka już całkiem duża, mogła pokierować swoim życiem inaczej....A z drugiej strony - skąd miałam wziąć pewność, że ja na jej miejscu nie postąpiłabym tak samo ? Przecież zaledwie kilka dni temu straciłam dziecko. Nie rozpaczałam, starałam się żyć tak jak wcześniej. Może gdybym nie popełniła swoich błędów i nie oddała się tak szybko mężczyznom, którzy tak nagle pojawili się w moim życiu, dziś wyglądałoby ono inaczej ? Gdybym tylko więcej wiedziała o Piotrze i nie chciała swoich smutków utopić w ramionach Pawła.... Gdybym miała świadomość, że dziecko, które noszę pod sercem, jest Piotra, rozpaczałabym. Zakochałam się w tym cudacznym, pełnym uczuć i niepewności facecie. Wiedziałam o tym już od jakiegoś czasu, ale właśnie teraz, patrząc na jego pochylone plecy i skupioną twarz pozwoliłam sobie, nie , odważyłam się dopuścić do siebie te myśli. Kochałam. Czułam się potrzebna i on był potrzebny mnie.
Podeszłam do niego, przykucnęłam tuż obok. Podniósł głowę znad szuflady, w której znajdowały się zdjęcia i z uśmiechem na twarzy cmoknął mnie w czubek nosa.
- Spójrz, jaka ona była maleńka.... -powiedział wskazując na zdjęcie kilkudniowej Lenki trzymanej przez uśmiechniętą Mariolę - Obie takie piękne....Albo spójrz na to. Pierwsze kroki Lenki. Miała taki pocieszny chód. Bujała się z nogi na nogę jak kaczka...Albo to - ja z nią na placu zabaw. To były czasy... - wzdychał - moja siostra już nie przytuli do siebie swojego maleństwa....
Przytuliłam się do niego. Wiedziałam, czym to się zaraz może skończyć. Już nie chciałam widzieć jego łez. Nie.
Objął mnie, wtulił swoją twarz w moje włosy i wyszeptał mi do ucha:
- Ciebie, Marysiu, nie mogę stracić. Jesteś dla mnie bardzo ważna. Nie wyobrażam sobie, że mogłabyś mnie odtrącić i zniknąć z mojego życia.
W odpowiedzi tylko przytuliłam się mocniej do niego. Tak bardzo tego potrzebowałam.
- Piotrze, ale przecież ja nie jestem w porządku w stosunku do ciebie. Wiesz o tym?
- Nie mów tak. Gdybym wtedy nie wyjechał, nie czułabyś się samotna i wykorzystana przeze mnie. Nie rzuciłabyś się w ramiona innego. No i Alina. Ona też mi daje nieźle popalić. Mam dość tej kobiety! Z jej strony raczej na pewno możemy spodziewać się jeszcze kłopotów....
-Spotkałam ją dziś..... - zaczęłam.
-Dziś? Gdzie? - zapytał zdziwiony.
-W knajpce, gdzie mnie zaprowadziłeś. Zderzyłam się z nią w drzwiach. Na początku starała się być miła, ale gdy domyśliła się, że przyjechałam tu z tobą, zaczęła się odgrażać i mnie straszyć...Piotrze....Mam takie dziwne wrażenie, że z nią nie wszystko jest w porządku...
-Ja też. Ostatnio udało jej się mnie opić i ....wybacz mi....ale nie wiem, co ze mną robiła. Uciekłem w środku nocy..... - patrzył czekając na moją reakcję. Cóż miałam powiedzieć? Jak się poczuć? Przecież nie mogłam mu nie wierzyć. Zamiast odpowiedzi znów wtuliłam się w jego ramiona. To było miejsce dla mnie.
W trakcie, gdy Piotr na spokojnie segregował dokumenty, zdjęcia i rachunki zadzwoniłam do mamy. Już powiedziała Lence. Mała, jakby przeczuwając, przyjęła wiadomość o stanie swojej matki dość spokojnie.
Pojechaliśmy do hotelu. Właśnie wtulałam się w niego, aby nieznacznie zmienić pozycję w trakcie snu, gdy zadzwonił telefon. Szpital. Mariola zmarła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz