Kolejny drink, kolejny taniec. Tomasz, po części z mojej winy, zaczął pozwalać sobie na zbyt wiele. Uściski, próby pocałunków - nie miałam na to najmniejszej ochoty. Byłam zmęczona i rozczarowana zachowaniem Piotra. Gdy nasze oczy może nie całkiem przypadkiem spotykały się ze sobą, odwracaliśmy wzrok. Sytuacja nie była dla mnie miła. Powiedziałam do Tomasza :
- Tomasz, ja już mam dość wrażeń na dziś. Idę do pokoju. Dzięki za towarzy....
- nie , nie maleńka. Nie uciekniesz mi od tak ... Poczekaj, odprowadzę cię - odparł i zaczął dość nieskładnie wciągać na siebie marynarkę. Alkohol zaszkodził mu dużo bardziej , niż mnie.
- Tomku, nie rób sobie kłopotu. Nie ma potrzeby, abyś zawracał sobie mną głowę. Impreza przecież cały czas trwa.
- Nie, kochana, nawet na to nie licz, muszę spełnić swój obowiązek wobec ciebie ! - kurcze, co ich dzisiaj wszystkich napadło - pomyślałam bardzo niezadowolona z uporu Tomasza.
Ruszyłam ku wyjściu nie oglądając się na niego . Ponieważ żadnych konkretnych znajomości na tym spotkaniu nie udało mi się nawiązać nie bardzo miałam się z kim żegnać. Tomasz chwiejnym krokiem podążył za mną.
Dogonił mnie na schodach i zaczął się przytulać.
- Zostaw mnie ! - odganiałam go od siebie.
- No co ty, Marysiu ! Co cie ugryzło. Daj buziaka..
Przytrzymał mnie mocno w talii jedną ręką, drugą chciał odwrócić moją twarz w swoją stronę .
- Tomasz, zostaw mnie ! Na co ty sobie pozwalasz! - wykrzyczałam mu w twarz.
- Hmm, myszka już wcale taka pokorna nie jest ? Mam uznać cały dzisiejszy wieczór za stracony? Chciałaś się tylko mną pobawić? O nie , kochana , o nie ! - wyszeptał mi ze złością w twarz. Wytrzeźwiałam momentalnie. O nie, z deszczu pod rynnę. Moja specjalność !
- Puść mnie - wysyczałam - Puść albo pożałujesz !
- A co mi zrobisz, maleńka ? - powiedział z drwiną
Zaczęłam się szarpać, aż w końcu udało mi się unieść kolano na wysokość jego przyrodzenia.
Wymierzyłam i uderzyłam z całej siły .
Poczuł. Krzyknął - Ty kur.... - puścił mnie łapiąc się za genitalia a ja wykorzystując jego chwilową niedyspozycję uciekłam w stronę pokoju.
- Co się tu dzieje ... - usłyszałam jeszcze dochodzący z korytarza głos Piotra. Spojrzałam w jego stronę . Stał obok Tomasza, patrzył na mnie, ale na szczęście nie podszedł. Wszystko to jego wina !
Drżącymi rękoma przekręciłam klucz w zamku i wpadłam do pokoju. Zamykając za sobą wszystkie możliwe zamki - był tylko jeden - niestety - oparłam się o drzwi i wybuchnęłam płaczem. Długo nie mogłam się uspokoić. Myśl, że faceci widzą we mnie tylko materiał do łóżka nie dawała mi spokoju.
I Piotr i Tomasz dali mi dziś powody, bym mogła tak o sobie myśleć.
Wzięłam szybki prysznic, z ciekawości wyjrzałam jeszcze na korytarz, ale nikogo tam już nie było i padłam do łóżka. Postanowiłam skrócić swój pobyt w tym niezbyt przyjaznym dla mnie mieście i pojechać pociągiem. Nie wyobrażałam sobie powrotnej podróży z Piotrem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz