Nie spałam długo. Zerwałam się na pierwszy sygnał budzika. Nie czułam się najlepiej. Boże, co ja najlepszego zrobiłam? Wczorajszy wieczór uderzył we mnie z całych sił.... Jak ja mam teraz Piotrowi w oczy spojrzeć?
Heh. Może wcale nie będę musiała - chciałam podnieść się na duchu walcząc z myślami.Ubrałam się , pozbierałam swoje rzeczy, połknęłam tabletkę, która powinna usunąć tępy ból głowy i wyszłam.
W recepcji nikogo nie było. Postanowiłam, że napiszę smsa do Piotra i poszłam na postój taksówek.
W pociągu myśli kłębiły jej się w głowie. Pomimo jednostajnego, usypiającego rytmu jadącego pociągu i wygodnego miejsca, nie potrafiłam się zdrzemnąć. Świadomość, że już jutro muszę wrócić do pracy i stawić czoło nowej rzeczywistości przytłaczała mnie. Nie byłam osobą, która skupiała się na plotkowaniu i nie byłam ciekawa co też inni ze swoim życiem robili, ale jednak nie chciałam być głównym tematem jutrzejszego dnia. Bałam się, jak Piotr podejdzie do całej sytuacji i czy czasem nie będzie się chwalił przed kolegami , że udało mu się mnie poderwać...
Bardzo przykre odczucia miałam. Zaczęłam wyrzucać sobie bezmyślność. OK. Dawno już w moim życiu nie było nikogo, ale żeby tak od razu poleźć do łóżka z kolegą?
- Co ja narobiłam !!!
Otrzymałam smsa od Piotra. " Nie powinnaś tak uciekać przede mną. Powinniśmy porozmawiać . "
O nie, nie mamy o czym - powiedziałam w myślach i poczułam, jak po policzkach spływają mi łzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz