***
- Mariola. Opanuj się ! Nie szarp się, bo to i tak nic ci nie da. Nie zostawię cię tutaj! Nie kombinuj....Proszę.
W barze było tłoczno i duszno. Pomimo zakazu palenia w miejscach publicznych w tej spelunce każdy robił co chciał. Dziwnie się tu czuł. To nie było miejsce do jakich był przyzwyczajony.
- Ruszaj się ! - szarpał za ramię kobiety pragnąc odciągnąć ją od kolejnego drinka. To pewnie nie był drink, tylko zwykła wóda, ale wolał o tym nie myśleć.
- A cóż ty kolego tak szarpiesz naszą Mariolcią? - zaczepił go pijany mężczyzna siedzący obok .
- Nic ci do tego ! Wstawaj !
W końcu nie wytrzymał i siłą zdjął ją ze stołka i wywlekł na ulicę. Darła się, biła, kopała, ale jego cierpliwość już się skończyła.
***
Zmęczona położyłam się w końcu do łóżka. Mama rozpaczała strasznie nad moim stanem, nie mogłam jej uspokoić. Twierdzenie, że to tylko lekkie skręcenie, maść pomoże i jutro będzie już lepiej nie pomagało.
- Ale córeczko ! Ty mi nie opowiadaj takich banialuk tutaj ! Ze trzy dni w łóżku jak nic powinnaś leżeć. Już ja się na tym znam! - ciągnęła w kółko.
Gdy w końcu powiedziałam jej, ze jeśli rano stopa nadal mnie będzie bolała wezmę wolne, poddała się i wyszła z mojego pokoju.
Czekałam na tą chwilę już od dłuższego czasu. Chciałam sprawdzić pocztę. Jeżeli Piotr nie dzwoni, to może coś napisał ? I gdzie on do cholery jest ?
Chciałam podzielić się z nim swoim dzisiejszym sukcesem, chciałam podziękować za to, że tak wiele dla mnie zrobił. Chciałam, żeby był przy mnie..
Nic nie napisał.
Mama była bardzo zła na mnie za to, że jej nie posłuchałam i nie zostałam w domu. Z nogą nie było wszystko ok, ale kuśtykać mogłam. Pracę mam siedzącą. Bandaż usztywniał ją na tyle, że gdy nią nie ruszałam, nie bolało. A nie mogłam zostawić Grażyny samej z całą robotą, nie mogłam też zawieść Piotra.
To nic, że ja na nim się zawiodłam. Nie mogłam spać , zastanawiałam się gdzie jest i co robi. I dlaczego nie ma go przy mnie?
Paweł podjechał po mnie przed pracą, abym nie musiała prowadzić . Miłe to było z jego strony. W trakcie pracy też kilkakrotnie zaglądał do mnie i dopytywał się o samopoczucie. Przyniósł herbatę i kanapki z baru, zjadł razem z nami. Sympatyczny z niego chłopak .
- A kiedy wraca Piotr ? - zapytał moją sąsiadkę. Też byłam ciekawa. Nie miałam odwagi dopytywać się o niego .
- Oj nie wiem. Jest w Poznaniu. Ma chyba jakieś kłopoty rodzinne...Nie wiem dokładnie. Nie było czasu porozmawiać.
Poznań. Alina tez jest z Poznania...
Zabolało. Oj, mocno.
Na poczcie nadal nic. Odezwać się? Napisać ? Przecież czekam na odpowiedź od niego. Może byłam za sztywna ? Może w ostatnim mailu powinnam mu napisać, że też tęsknię? Co powinnam zrobić?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz