- Może zaprosisz mnie na filiżankę gorącej herbaty ? Zimno takie dziś na dworze... -zaczepił mnie Paweł przed furtką mojego domu w drodze powrotnej z pracy.
- Hmm.. Czemu nie? Ale miej świadomość, że zanim dojdziemy do herbaty będziesz musiał przejść przez rundę wstępną, czyli obiad mojej mamy. Naprawdę nie wiem, jak udaje mi się przy jej kuchni utrzymywać w miarę normalną figurę !
Paweł spojrzał na swój lekko odstający brzuszek , uśmiechnął się do Marysi i powiedział :
- Najwyżej będzie bardziej sterczący. Jak tylko znajdę odrobinę czasu zapiszę się na siłownię .
Oboje wybuchnęli śmiechem, wysiedli z auta i udali się w stronę drzwi.
Mama siedziała z Mrusią w pokoju i śledziła swoje ulubione seriale.
- Cześć mamo ! - Marysia podeszła do niej, cmoknęła ją w czubek głowy i rzekła :
- Przyprowadziłam dziś gościa. To jest Paweł, mój kolega z pracy, a to moja mama, Krystyna.
- Witam panią. - Paweł cmoknął staruszkę w dłoń.
- Nie przejmuj się mamo nami, poradzimy sobie w kuchni .
- Oj nie, córuchno. Zmęczeni na pewno po pracy jesteście, proszę, rozgośćcie się a ja już się obiadkiem dla was zajmę. Bo, rozumiem panie Pawle, że skosztuje pan talerz mojej zupy jarzynowej ? I kotlecikiem też pan nie pogardzi ?
- Ależ oczywiście pani Krystyno, będę zachwycony !
Marysia odwróciła głowę, aby ukryć przed rodzicielką uśmiech. Pani Krystyna była kobietą, która uwielbiała zajmować się innymi. Wystarczyło powiedzieć, że ktoś jest głodny lub chory i już była gotowa do pomocy.
Teraz też prawie że w podskokach pobiegła do kuchni, aby uraczyć młodych obiadkiem.
Była wielce kontenta z wszystkich ochów i achów jakimi Paweł obdarzył jej potrawy. Aż wypieków dostała.
- To my teraz pójdziemy do mnie na górę. Napijemy się herbaty. - powiedziała Marysia.
- Już wam wodę zagotowałam. Bawcie się dobrze, ja wracam przed telewizor.
***
Gdy mieszkanie było już doprowadzone do jako takiego wyglądu Lenka poszła się wykąpać, a Piotr podłączył w końcu swoją nieszczęsną komórkę do ładowarki. Telefon przez kilka minut komunikował mu nadchodzące wiadomości sms, ale nie mógł się nim zająć, gdyż potrzebowała go Lenka.
- Wujku ! Wujku ! Musisz mi pomóc. Nie poradzę sobie sama !
- Ale w czym ? - pytał przez zamknięte drzwi do łazienki.
- Musisz mi włosy umyć. Są już bardzo nieładne i boję się że znów zalęgną mi się w nich robaki .
- Robaki? We włosach ? - zapytał zaskoczony i wszedł do małej, która była ledwie widoczna spomiędzy piany zalewającej łazienkę.
- Hmm. Trzeba będzie sprzątać od nowa - powiedział i uśmiechnął się do niej. Była taka bezbronna pomiędzy wszystkimi zabawkami, które zabrała ze sobą, aby też się wykąpały. -Miałaś robaki we włosach ?
- Tak. I pani w przedszkolu kazała mi zostać w domu a mamie powiedziała, żeby zrobiła z nimi porządek. A pani Ewa, mama Oli, bała się, że ona też dostanie takich robaków. One się jakoś tak dziwnie nazywają i jak chodzą po głowie to bardzo swędzi. I jeszcze na dodatek one jadły moją krew . Wiesz? Ale ja wcale nie czułam, ze one zjadają moją krew. To nic nie bolało. No i mama nie miała kiedy się mną zająć, no bo wiesz, bo... chora wtedy była i pani Ewa kupiła taki śmieszny śmierdzący szampon i nałożyła go nam na głowy, znaczy mnie i Oli nałożyła, sobie nie, no i myśmy się śmiały z siebie i było fajnie, ale ja wiem że takie robaki to nic fajnego i nie chcę ich już mieć i dlatego , wujku, musisz mi teraz pomóc.
- Dobrze kochanie. Postaram się. Tylko nie wiem, czy będę umiał...Nigdy jeszcze nie myłem włosów żadnej dziewczynce.
- Ale to się robi tak samo jak kobiecie ! - odparła zaskoczona Lenka
- Ale powiem ci w tajemnicy, że kobiecie też nie myłem.
- Oj wujku, wujku. No to jak ty sobie z kobietami radzisz, jak im nie pomagasz? Ja mamie zawsze pomagam. Patrz, najpierw moczysz całe włosy, o, tak jak ja, a potem bierzesz szampon - ten różowy , specjalny dla dzieci - i wcierasz go dobrze we włosy. O, widzisz? Tak to się robi. Pomóż mi trochę bo już mnie ręce bolą.
Piotr z wielkim zaangażowaniem zaczął wcierać szampon we włosy Lenki, doprowadzając do kolejnego przyrostu piany. Nie chciał, aby siostrzenica zarzuciła mu, że nie robi tego poprawnie. I tak już dał plamę przed nią jak wyszło na jaw, ze kobiecych włosów nie mył.
Po kilku minutach Lenka zawołała:
- Już! Wujku, już wystarczy ! Głowę mi zetrzesz. A teraz musimy je bardzo dobrze wypłukać. I uważaj, żeby woda nie była za gorąca.
- Ok maleńka. Dam z siebie wszystko - odrzekł i zaczął rzucać w Lenkę pianą, której wszędzie było pełno. Mała nie była mu dłużna. Po kilku chwilach łazienka wyglądała jak plac boju.
- Ok, Ok ! Poddaję się ! - powiedział w końcu przemoczony Piotr ze śmiechem na ustach . -Starczy tej zabawy. Daj, wypłukam je. To już umiem zrobić.
Gdy Lenka była już czyściuteńka i leżała w łóżku, łazienka ogarnięta, Piotr znalazł chwilę na sprawdzenie wiadomości w telefonie. Już sięgał po niego, gdy usłyszał głos siostrzenicy:
- Wujku !? A ty nie wiesz , jak one się nazywają?
- Jakie one ? - nie zrozumiał.
- No, te robaki .
- Aaa. Wszy.
- Wszy?
- Tak kochanie. Wszy.
- Aha. To dobranoc.
- Spij słodko kotku.
I znów nie zdążył sprawdzić telefonu, gdyż ktoś zadzwonił do drzwi. W pierwszej chwili pomyślał, że to pewnie Mariola, ale potem przypomniał sobie, że ma klucze w torebce. Po drugim dzwonku, w obawie, ze ktoś obudzi śpiące już dziecko, poszedł je otworzyć. Na progu stała Alina.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz