środa, 1 lutego 2012

V.

Raz kozie śmierć - szepnęłam pod nosem i otworzyłam drzwi z zamiarem opuszczenia pokoju. 
Z głową uniesioną wyżej, niż to było konieczne i z drżeniem kolan wpadłam wprost na Piotra, który czatował pod moimi drzwiami.
 - Co ty tu robisz? - powiedziałam ze  zdziwienia chyba odrobinkę za głośno.
-  No jak to co. Czekam na ciebie.
- Nie powinieneś. Nie musisz. Nikt nie wymaga od ciebie aż takiego poświecenia!  - teraz już nie przejmowałam się faktem ,że być może zakłócam spokój. - Czekanie na mnie nie należy do twoich obowiązków !
 -Marysiu, Bóg mi świadkiem , nie rozumiem twojego postępowania. Nie wiem, o co ci chodzi, kobieto. Staram zachować się tak, jak należy, ale chyba mam już dość twoich wrzasków. Przykro mi, że między nami doszło do czegokolwiek. Wybacz. 
Odwrócił się na pięcie i odszedł. 
Ups. Gdybym dopuściła do siebie myśl, że on może na mnie czekać pod drzwiami, pewnie nie zachowałabym się jak totalna kretynka po raz enty tego dnia. Ale - zaskoczył mnie. Zdziwiłam się na jego widok i zamiast starać się go przeprosić za wcześniejsze zachowanie  - znów nawrzeszczałam. Co ze mnie za baba jest !
Stuprocentowa blondyna.
 A przecież jeszcze przed chwilą tęskniłam za jego dotykiem.

Nie pozostało mi nic innego, jak tylko podążyć śladem Piotra i udać się w tym samym kierunku. 
Sala , na której spotkali się wszyscy uczestnicy szkolenia skrywała się w beżu i fiolecie. Nie były to może bardzo oryginalne kolory jak na baro - kawiarenkę, ale nastrój, jaki tworzyły, był intymny i przyjemny. Rozejrzałam się po sali. Większość stolików była już  zapełniona, co niektórym dopisywał już całkiem dobry humor, o czym świadczyły wybuchy śmiechu i głośno wznoszone toasty. Alkohol królował dziś na tej sali. Poczułam na sobie czyjś wzrok i odruchowo spojrzałam w tamtą stronę. To Piotr. Siedział przy stoliku razem z Aliną, blondynką o lekko puchatych kształtach, której nie miałam okazji poznać, kościstą Eweliną, której imię tylko przez przypadek zapamiętałam i dwoma panami, których kojarzyłam z wykładu. Nie było wolnego krzesła przy ich stoliku. Dojrzałam wyrzut w oczach kochanka . No cóż. Chyba nie do końca zatroszczył się o mnie - pomyślałam z goryczą i podeszłam do baru. 
- Gin z tonikiem poproszę - rzuciłam w stronę barmana i rozsiadłam się na wysokim, barowym krześle. 
Gdy tylko dostałam drinka w swoje ręce opróżniłam go duszkiem do końca. Musiałam postarać się o  odwagę na dzisiejszy wieczór .
- Jeszcze raz - rzuciłam w stronę zdziwionego barmana uśmiechając się delikatnie  - trema- szepnęłam do  niego, gdy był na tyle blisko, że nikt nie mógł mnie usłyszeć.
 W odpowiedzi postawił przede mną kolejnego drinka i puścił do mnie oczko pokazując w uśmiechu białe i piękne zęby.
Po dwóch drinkach poczułam, że wracam do siebie....

Z głośników umieszczonych w rogach sali dochodziły do nas delikatne rytmy salsy. Kilka par mniej lub bardziej udolnie próbowało swoich sił na parkiecie. Spojrzałam w ich kierunku. Kobieta w czerwonej, lekko rozkloszowanej sukni radziła sobie całkiem dobrze z tym tańcem. Jej biodra kusząco bujały się na boki, a spódniczka, która w trakcie obrotu unosiła się dość wysoko ukazywała zgrabne i długie uda. Jej partner nie radził sobie aż tak dobrze z krokiem, natomiast widać było, że potrafi poprowadzić kobietę w tańcu i wie jak dawać jej sygnały, aby biedna nie połamała się niechcący.
 - Ciekawe, czy Piotr umie tańczyć... - przemknęło mi przez myśl,Odruchowo spojrzałam w jego stronę. Był bardzo zajęty tłumaczeniem jakiś zawiłości Alinie, a ona aż śliniła się na widok jego ciągle otwierających się wraz z potokiem słów ust . Byli  pochyleni ku sobie, wręcz ich głowy stykały się o siebie. Alina zarzuciła rękę  na ramię Piotra i pieściła zmysłowo jego szyję.
Odwróciłam się z niesmakiem. No to masz, babo, kochanka - szepnęłam do siebie. Byłam rozgoryczona i zła. Poprosiłam o kolejnego drinka. 
- Jak tak dalej pójdzie, to nieźle się spiję - pomyślałam. Ręka Alicji na szyi Piotra nie dawała mi spokoju. 
Najchętniej policzyłabym się z nimi dwojgiem. Taka porażka. Piotr miał prawo być na mnie zły. Ale tak od razu rzucać się w ramiona innej? 
Nie chcąc poddać się opadającej na mnie nie wiadomo skąd panice zaczęłam z zainteresowaniem rozglądać się po sali. Trochę głupio czułam się siedząc przy barze i rozmawiając tylko z barmanem. Muszę coś ze sobą zrobić!
Ponieważ żadna pomoc znikąd nie nadchodziła już miałam zamiar wstać i udać się do swojego pokoju, by mając za towarzysza tylko moje łzy podzielić się własną przegraną i otaczającą mnie rozpaczą ze swoją poduszką. 
Nagle nie wiadomo skąd znalazł się przy mnie przystojny, długowłosy blondyn o brązowych oczach .
 - Dlaczego taka piękna kobieta  jest tutaj sama ?
 - Hmm. Mylisz się kolego. Przecież tu jest naprawdę dużo ludzi. Nie jestem sama - odparłam widząc w tym całkiem całkiem miłym i przystojnym facecie rozwiązanie chwilowych problemów. Niczego nie pragnęłam bardziej jak pokazać Piotrowi, że mam go w nosie.  
- Ok. Nie sama, ale samotna. Czy mogę się przysiąść? Też czuję się tu troszkę odizolowany - odparł  - Tomasz jestem.
- Maria - powiedziałam i podałam mu rękę.
-  Z czego wynika twoja izolacja?
 - Jestem tu po raz pierwszy, całkiem nowy i baardzo wstydliwy - odparł.
- Chyba nie tak bardzo jak ja - szepnęłam. Tomasz coraz bardziej mi się podobał. Miał taki delikatny a jednocześnie wyluzowany sposób bycia. 
- Może we dwoje będzie nam raźniej - uśmiechnął się  - co pijesz? 
- Gin z tonikiem - odparłam.
Zawołał barmana i poprosił o to samo.
Rozmawiało nam się bardzo miło.Opowiadał mi o swojej pracy w Katowickiej filii naszej firmy, o wszystkich przeciwnościach i niedogodnościach, z którymi ja również spotykałam się na co dzień. Zajmowaliśmy w firmie  zbliżone stanowiska, co pozwoliło bardzo szybko nawiązać nam wspólny język. Przecież to w końcu było spotkanie integracyjne !
Nie nie. Wcale nie zapomniałam o Piotrze, do którego Alina kleiła się coraz bardziej. Gdy tylko spojrzałam w ich stronę , odczuwałam coraz to większą złość.
Ja ci pokażę ! Były chwile, w których czułam się całkiem przez niego wykorzystana, były i takie, gdy odczuwałam satysfakcję z wykorzystania jego. Patrzenie na przyklejoną do niego Alinę powodowało ból. Ponieważ Piotr nie robił wrażenia, że bliskość Aliny mu przeszkadza, a wręcz odwrotnie, wydawał się być całkiem z tego faktu zadowolony, pozwoliłam sobie na większą poufałość z Tomaszem. 
Gdy z głośników dobiegły nas dźwięki piosenki Only you Savage nie wytrzymałam i poprosiłam Tomasza, by zatańczył ze mną. 
Objął mnie delikatnie swoimi ramionami i zaczęliśmy się bujać w takt otaczającej nas muzyki. Uwielbiałam taniec. Poddaliśmy się rytmowi organów, nasze biodra stykały się ze sobą, a ja zatopiłam się w tańcu. Tomasz prowadził najpierw trochę niepewnie. Po pewnym czasie wyczuł,że nie boję się tańca i zaczął wywijać mną na wszystkie strony.
Bad boys blue, Modern Talking - kto nie słyszał i nie kochał takich przebojów? Natalia  Oreiro , Adele - wszystko wymieszane jak drinki z baru - ale ja czułam się , jakbym była w siódmym niebie. Tomasz , coraz bardziej ośmielony, podrzucał mną na boki przy rytmach rock end rolla, przytulał mocno do siebie przy salsie, prostował przy walcu. Tylko lambady brakowało. Uwielbiałam facetów, którzy umieją tańczyć...




2 komentarze:

  1. Jestem zainteresowany i zaciekawiony... ale chyba muszę wszystko przeczytać od początku... bo rozumiem, że to jakiś ciąg całości, prawda?
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. :).Jeśli tylko masz ochotę, zapraszam do czytania :)

    OdpowiedzUsuń